Podopieczni trenera Łukasza Kasztankiewicza nie wykorzystali ogromnej szansy na awans do Ekstraligi i w sobotnim (27 października) meczu 12. kolejki I Wojewódzkiej Ligi Trampkarzy przegrali 0-2 z bezpośrednim rywalem do promocji, Unią Warszawa. Na dwie kolejki przed końcem sezonu jedynym sprzymierzeńcem biało-niebieskich jest w tej chwili wyłącznie matematyka...
MKS, który przed weekendową serią spotkań miał tyle samo punktów co Unia, a do tego zwycięstwo na wyjeździe, mógł powetować sobie niespodziewaną wpadkę z Radomiakiem i w bezpośrednim starciu odskoczyć najgroźniejszemu rywalowi na 3 punkty, co przy układzie spotkań (Piaseczno gra z teoretycznie słabszymi przeciwnikami) sprawiałoby, że nasz zespół znalazłby się na autostradzie do Ekstraligi.
Niestety, osłabiony brakiem Prusińskiego (bardzo poważna kontuzja nogi na treningu) i Wyrzykowskiego MKS nie udźwignął ciężaru tego spotkania. Przez większość czasu gra toczyła się w środkowej strefie boiska, a z każdą minutą stawało się jasne, że o losach rywalizacji może przesądzić jeden gol. W 24. minucie sztuka ta udała się przyjezdnym. Najgroźniejszy w szeregach Unii Kuba Szymaniak dośrodkował z rzutu rożnego z prawej strony boiska w okolice 5. metra, a nieupilnowany Dawid Jędrych precyzyjną główką trafił na 0-1.
Gospodarze mogli wyrównać cztery minuty później. Arak zagrał na prawą stronę boiska do Stańkowskiego, a popularny „Koń” minął lewego obrońcę stołecznych, wpadł w pole karne, ale zapalił wprost w dobrze ustawionego przy krótkim słupku Bartka Klimka.
Tuż po zmianie stron Unia miała doskonałą okazję do podwyższenia prowadzenia. Szymon Szopa dośrodkował z prawego skrzydła do Kuby Iwaniuka, ale ten – na szczęście dla Piaseczna – nie zdołał trafić wolejem w piłkę i skończyło się jedynie na strachu.
MKS z kolei mógł wyrównać w 44. minucie, ale po bardzo dobrym dośrodkowaniu Zakrzewskiego z rzutu wolnego z połowy boiska żaden z trzech naszych piłkarzy nie sięgnął futbolówki, a ta przeszła przez całe pole karne i wyszła za boisko tuż obok długiego słupka...
Kolejne minuty były już „popisem” szkoleniowca Unii Warszawa, Łukasza Zalewskiego, który dosłownie co kilkadziesiąt sekund dokonywał zmian w zespole, często „wachlując” tymi samymi zawodnikami, na zmianę ich wpuszczając i ściągając z boiska. Podkreślmy: trener nie robił nic, co byłoby niezgodne z przepisami, ale takie wykorzystywanie niedociągnięć systemu nie ma nic wspólnego z duchem fair play...
Przerw w grze, spowodowanych tymi roszadami, nazbierało się tyle, że arbiter przedłużył mecz o minimum 9 minut (w praktyce zrobiło się tych minut prawie 12). Już w doliczonym czasie, gdy MKS postawił wszystko na atak, Unia podwyższyła na 2-0. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z lewej strony boiska i błędzie naszych defensorów, Adrian Pyk uderzył futbolówkę tak, że ta odbiła się od Włodarczyka i wpadła do siatki, kompletnie zaskakując Rudzińskiego.
W dziesiątej minucie doliczonego czasu stołeczni mieli jeszcze jedną doskonałą okazję do trafienia na 3-0. Po bardzo brzydkim zachowaniu Rudzińskiego, który – mając już piłkę w rękach – z premedytacją staranował jednego z zawodników Unii, sędzia podyktował rzut karny dla gości. Do piłki podszedł Igor Dec, ale Gemza wyczuł intencje strzelca i znakomicie obronił „jedenastkę”.
Na dwie kolejki przed końcem sezonu MKS zajmuje 2. miejsce w tabeli. Piaseczno wciąż ma jeszcze matematyczne szanse na awans. Aby tak się stało, biało-niebiescy muszą wygrać u siebie z Mazowszem Grójec i na wyjeździe z UKS-em Dobre, a także liczyć, że Unia Warszawa przegra z UKS-em lub Sabio Miętne...
27 października 2018
I Wojewódzka Liga Trampkarzy (rocznik 2004) – 12. kolejka
MKS Piaseczno 0 – 2 Unia Warszawa
Bramki: 24' Jędrych, 70+2' Włodarczyk (sam.)
Skład: Gemza – Pruszczyk, Ubermanowicz, Zakrzewski, Butta – Osiński, Giustiniani, Jóźwik, Żuchowski, Kwiatkowski – Stańkowski
Ponadto zagrali: Rudziński – Seweryn, Janus, Arak, Włodarczyk, Lipiecki
Kary: Seweryn, Rudziński (Piaseczno) – Szymaniak, Pyk (Unia)